środa, 22 sierpnia 2012

Ach kura domowa....

 Na początek, małe co nie co o mnie...




Kura domowa - stworzenie hodowane na całym świecie, już od najmłodszych lat wyróżnia się silnie rozwiniętymi strunami głosowymi, co  umożliwia wczesną identyfikacje płci. Ubarwienie w zależności od gustu i stylu,oraz obecności lustra w domu. W zdrowych warunkach wykształca się szacunek do samej siebie, silna wola przetrwania, w zależności od otoczenia łagodność bądź wredność. Większość posiada instynkt kwoczenia ( wysiadywania jaj i opieki nad młodymi ). Odpowiednio traktowane nie są agresywne. Mając w otoczeniu godne naśladowania wzorce, nie wyrastają na kury zfeminizowane. 

Nic nowego tu nie stworzę, ale się wypiszę. To mój sposób radzenia sobie z codziennością, natłokiem spraw i obowiązków. Przestałam pisać kilkanaście dni temu blog o moich dzieciach, zatem w mojej głowie zrodził się pomysł na kolejny.
Dlaczego akurat Kura domowa? Wiem, że większości kojarzy się to określenie negatywnie.  Ale nie mnie. Dlatego dumnie unoszę podbródek twierdząc, że nią jestem. Nie siedzę w domu, jak pomyśli większość, ja pracuje w domu - myślenie o sobie w ten sposób wpoiła mi moja terapeutka.  Wykonuję następujące zawody począwszy od godzin porannych: opiekunka, prasowaczka,dietetyk, intendent, kucharka, kelnerka, przewodnik po życiu i po mieście,lekarz pierwszego kontaktu, psycholog dziecięcy, pielęgniarka dziecięca, asystent weterynarza, dostawca żywności, organizator zajęć oraz przyjęć , sekretarka, księgowa, bankowiec,  animator zabaw, sprzątaczka, praczka, nauczyciel, instruktor jazdy rowerowej i pływania, informatyk, bajkopisarz, artysta plastyk, piosenkarka.. pewnie jeszcze bym znalazła kilka określeń.O skojarzeniu pozytywnym bądź negatywnym określenia decyduje często sama kura. Zależne jest to od tego, co owa kura myśli o samej sobie. 

Na myślenie o samej sobie ma wpływ:

- to co kura myśli o sobie;

- to co kura myśli, ze inni myślą o niej;

- to co inni faktycznie o niej myślą.

 Tak się kształtuje wiara kury w samą siebie. Tak jest ze mną. Tak jest zapewne z wieloma kobietami. W naszym dziwnym świecie, panuje dziwne przekonanie, aby owijać w bawełnę. Kura domowa, którą jestem tego nie znosi. Jeśli ktoś mi przeszkadza w danej chwili to o tym mu powiem, jeśli ktoś dzwoni, a nie mam ochoty rozmawiać to o tym powiem. A tymczasem ktoś przez  owijanie w bawełnę funkcjonujące we współczesnym świecie, potrafi pytać mnie po kilka razy czy nie przeszkadza i  nie wierzy w moją odpowiedź gdy twierdzę "nie przeszkadzasz, gdyby tak było  - powiedziałabym". To działa w dwie strony, ja walę prosto z mostu i chciała bym by inni stosowali taką zasadę. Nie ma nic gorszego niż skazanie kury na domysły. Na podstawie tego co potrafi jej wyobraźnia powstałby dłuższy i bardziej zawiły (!) serial niż Moda na sukces.  Mam ogromna wyobraźnię, czasem mój Mąż pyta: paliłaś coś? a nie , ty nie musisz:). Ta kobieca wyobraźnia to błogosławieństwo i przekleństwo. Jak zresztą wszystkie człowiecze cechy. Staja się zaletami lub wadami zależnie od sytuacji. Jestem kurą domową. Dobrze mi z tym, choć czasem mam tego wszystkiego serdecznie dość. Nie chciała bym zamienić się rolami z mężem. Nie wierzę feministkom, że chciałyby totalnego równouprawnienia. Nasze role krążą w żyłach od zarania dziejów. Stara jak świat jest prawda , że to kobieta strzeże ognia, a mężczyzna jest tym , który wyrusza w świat. Serce kobiety jest łagodne , mężczyzny dzikie. Matka wprowadza w świat uczuć, a ojciec w świat otaczający. Moja 8 letnia córeczka powiedziała kiedyś : Ty jesteś od usypiania i szpitala , a Tata od wygłupiania i wycieczek. A no właśnie... Jestem Kobietą domową  i cholernie mi z tym dobrze, nawet gdy buczę z braku siły czy bezsilności:) 

ps. Natchniona demotywatorami napiszę jutro o "Prawdziwym mężczyźnie" ;)

K. Udomowiona

1 komentarz: