niedziela, 26 sierpnia 2012

Mój dzień...





Wakacyjny dzień.... Budzę się najczęściej po szóstej... Sms do Brata, gdy to ja wstanę pierwsza: Cześć Braciszku jak tam ? - choćby się paliło, nieprzerwanie od siedmiu lat...( Dziś pada deszcz...miły szum dla ucha...Super, ominie mnie podlewanie kwiatów na balkonie,  w domu nie mamy bo syn ma alergię i lekarz kazał wszystkie usunąć) ...Siadam do komputera by  popisać. Kot już śpi na moich kolanach, Lenny - moja jaszczurka, grzeje się na mojej łydce,  w końcu ma tam 36,6...;) Kawa. pierwsza, w ulubionym  kubku.... Dzieci śpią, wykradam chwile dla siebie...trochę muzyki, neta, książka...Potem gdy wstaną będzie ciężko, wyłapać coś dla siebie, ale szukam w ciągu dnia takich chwil...Budzą się , śniadanie, lekarstwa J....Dzieci jedzą, ja puszczam pranie...Karmię rybki, kota i moje ukochane jaszczurki....Mama często mówi: tyle masz na głowie i jeszcze te zwierzaki sobie wzięłaś...Ale one to też taka moja odskocznia...Nie dam sobie tego odebrać:) Szykuję ubranka...Po dziesiątej (  od czterech lat prawie codziennie ) mail do T lub od T:  kawka? - taka kawka na odległość z Przyjacielem z Torunia. Potem rysowanie, gry, czytanie i terapia J. Marudzi bo nie lubi wychodzić z domu.
- Tamtym autobusem było by szybciej.
- Tym jest tyle samo.
- Ale dalej przestanek.
- Tak się tylko wydaje , ale zobacz już widać budynek.
- I znowu cały dzień zmarnowany.
- Kochanie to tylko godzina.
- A jak będzie coś w tv o dinozaurach?
- Sprawdziłam, nie ma.
- Czemu muszę tam chodzić?
- Bo masz trudności w szkole, a to taka siłownia dla głowy.
- Mamusiu ile jeszcze dni do końca wakacji?
- Osiem
- Co? I znowu nie będę miał spokoju.
- Tzn?
- No wiesz, od kolegów, od hałasu na przerwach. I nie umiem jeszcze tabliczki mnożenia.
- Nauczysz się, wszystkiego powoli się nauczysz.
- Nie okłamuj mnie, jestem do niczego.
- Nie jesteś
- Ty wiesz swoje, a ja swoje.
- No już jesteśmy.
- Cały dzień zmarnowany...
- Nie cały...
Synek na terapii, siadam na schodach prowadzących do budynku, wyciągam termos z kawą i książkę...
Uwielbiam smak kawy...Rozpływa się gorąca po podniebieniu...mmm...pyszna...
Czytam...po książce przebiegł maleńki czerwony pajączek...Sikorka skacze po iglaku na klombie...Cytrynki latają   na przekór ciemnym chmurom, naliczyłam trzynaście - dzięki Bogu nie jestem przesądna ;)...Godzina mija jak z bicza strzelił... Za krótko trwa ta terapia;(
Zmykamy do domu.
- Dlaczego idziemy nogami.
- Bo trzeba spacerować by rozruszać mięśnie, poza tym musimy zrobić zakupy
- Co? tam jest gwar i ludzie.
- Wiem kochanie, ale trzeba kupić coś na obiad.
- I zabawkę?
- Nie, zabawki nie.
- Wiedziałem, nigdy nie chcesz kupować.
- Kupiliśmy tydzień temu.
- A kiedy kupimy następną?
- Jak uzbierasz do skarbonki.Ale możemy kupić lody.
Po drodze zatrzymujemy się przy znajomym drzewie obejrzeć pająka krzyżaka.
- O mamuś patrz druga pajęczyna.
- No czadowa...
Wreszcie J się uśmiecha...
 Jesteśmy w sklepie.
- Kupić szynkę?
- Nie , nie mam ochoty.
- A pasztet?
- Nie, nic.Nie mam na nic ochoty, a te szynki są jakieś kwaśne.
- To do kasy i na lody.
Znów uśmiech, zapisuję go głęboko w sercu - jest ich u J jak na lekarstwo. Zakupy zrobione. Wracamy do domu.
- Mamuś pokaż palce.
- Po co?
- Masz ślady od reklamówek?
- Tak mam.
- Daj jedną,. - Podaję z samym chlebem.
- Już Ci lżej?
- Tak Skarbie, dziękuję.
Przystanek na przytulenie się. J zbiera mlecze dla jaszczurek. Jesteśmy w domu.
- Mamusiu gdzie gazetka dla M?
- J nie kupowaliśmy gazetki.
- Nie?
- Nie.
- Mogę włączyć telewizor?
- Jasne Skarbie. Ja będę w kuchni. Pasują naleśniki na obiad?
- Pewnie Mamuś, dla mnie z serem i czekoladą.
Z pokoju wybiega M.
- Jesteście! Dla mnie z parówką i serem żółtym. J jak było na terapii?
- Spoko, oglądamy coś? - znikają w pokoju.
Przygotowuję ciasto, smażę naleśniki, dla siebie z dżemem wiśniowym. Gdy wyleję porcje na patelnię, myję naczynia. Z reguły przy naleśnikach zmywam całość. Przypominam sobie o praniu. Niestety pralka znów stanęła w połowie, trzeba pchnąć program do przodu. Pewnie znów zejdzie z tym praniem do wieczora.
Wraca R. Pijemy razem kawę, którą On robi, zawsze lepiej mi smakuje. R idzie się przespać po pracy.  My znów rysujemy, albo gramy w gry planszowe. Przemycam w tym wszystkim umiejętność dostrzegania pozytywnych chwil w życiu, ale J znów traci humor.
- Nie wiem co porobić, nie ma nic w tv o dinozaurach.
- Pograj z nami.
- Nie bo często przegrywam.
- Każdemu się zdarza.
- Tobie nie.
- Mnie też
- Nieprawda.
Płacze. W końcu pomału się uspokaja.
- Lepiej już?
- Lepiej, ale i tak jestem do niczego i nie mów , że to nieprawda, swoje wiem.
J schodzi z kolan, ładuje się M z obrazkiem czerwonego serca.
- To dla Ciebie Mamusiu.
- Ojej śliczne- ściskam ją mocno.
- Podoba Ci się? przypniesz w kuchni?
- Oczywiście, chodź, zrobimy to razem.
Obrazek już na tablicy korkowej.
- Mamuś nie chcę się z Tobą rozstawać...
-Ale ja nigdzie nie idę.
- Ale jak umrzesz.- łzy jak grochy. Ta sytuacja powtarza się codziennie do kilku tygodni.
Przystanek na przytulenie. Uspokojenie.
Kolacja, mycie, usypianie, bajka dla M , potem chwila u J, znów u M i tak na zmianę, aż oboje zasną. Najczęściej zasypia też  w tym czasie  R.
W przerwach w ciągu dnia pogaduszki sms lub na fb z ludźmi, bez neta była bym sama, dzieci nie lubią nowych miejsc, gwaru itd...Rzadko do kogoś chodzimy. Nawet u rodziny długo nie wytrzymują, taka specyfika ich zaburzeń. A ja nie umiem żyć bez ludzi, których kocham...Na fb komentarz od M , który siedzi w Afryce na misjach...Uśmiecham się od ucha do ucha czytając: Alka:- już wiem, że to będzie moja kotwica. Gdy dzieci już śpią, siadam do książki, czasem mnie tak wciągnie, że czytam do 4, a czasem padam na nos. Wieczorny sms nieprzerwanie do kilku dobrych lat: Dobranoc Siostruniu pjc - czyli pisz jak coś . Odpisuję: Dobranoc Bratuniu Tt - czyli Ty też...
Rano powtórka z rozrywki. Oby do jakiegoś koncertu, wtedy się naładuję...Zasypiam, śnię...
Potem budzę się najczęściej po szóstej....

1 komentarz:

  1. Alu jesteś wspaniałym człowiekiem, cudowną mamą. Pamiętaj o tym!!!

    OdpowiedzUsuń