czwartek, 23 sierpnia 2012

Poczucie szczęścia czyli czy jest sprawiedliwość na tym świecie..





Poczucie szczęścia....wiem, że je mam... nie , nie, nie szczęście, bo nie wierzę w ślepy los - tylko to odczucie, wypracowane przez podejście jakie mam do wielu spraw....Skąd? Na pewno nie stąd, że mam idealne życie czy idealny związek, bo nie mam...myślę , że nikt nie ma, co nie zmienia faktu, że mogę być szczęśliwa. Mam trzydzieści pięć lat, za sobą niewesołe dzieciństwo, skutkujące wieloma zranieniami , które nawet dziś potrafią dać o sobie znać. Ile spraw mogło by potoczyć się inaczej , gdybym w siebie wierzyła...ale stop...nie rozpamiętywać bo ugrzęznę...Dwanaście lat temu - operacja guza piersi więc grupa ryzyka, cztery lata temu - złe wyniki cytologi - też grupa ryzyka, mam dzieciaczki z Zespołem Aspergera i zaburzeniami integracji sensorycznej. Jest cholernie ciężko, bo nie ma nic gorszego jeśli chodzi o dzieci niż bezsilność, ale nie tylko mi. Świat jest ogromny i każdy ma jakieś bolączki, nie ważne mniejsze czy większe, jak ostatnio napisał mi Przyjaciel " dół to dół".  Trzy i pół roku temu stałam nogą po tamtej stronie: znam uczucie piekła gdy człowiek myśli, że nie ma Boga, że nie ma nic po drugiej stronie, kiedy jest pewny, że nie ma nadziei. Nie zapomnę o tym, bo "blizny są pamiątkami na zawsze" (John Rzeznik - Goo Goo Dools). Jest mi  ciężko z moją chorobą, od trzech lat biorę leki trzy razy dziennie. Nie sposób więc o niej zapomnieć, choćbym chciała. Ale...wszędzie, naprawdę wszędzie "coś" jest... Przeskanuj swoją rodzinę, przyjaciół, otoczenie....Jak  w jednym jest dobrze, to źle w drugiem...Ktoś ma pieniądze, ale tak naprawdę jest sam... Ktoś ma przyjaciół, ale krucho z kasą... Ktoś się rozwiódł, ktoś zachorował, ktoś ma chore dziecko,  ktoś stracił Tatę, ktoś inny Mamę... Naprawdę wszędzie "coś"...Nie ma sensu gdakanie , że życie jest niesprawiedliwe...bo nie wydaje mi się, aby to była prawda...Nie ma ludzi, którzy mają idealne życie. Jest mi cholernie ciężko, jeśli chodzi o zaburzenia dzieci. Kilka dni temu usłyszałam od synka "Nie oszukujmy się, jestem do niczego. Nie zaprzeczaj, jesteś mamą i się starasz, ale ja też słyszę co mówią o mnie koledzy"...powiem, wam, że choćbym nie wiem  jak się starała i zaprzeczała, On sam czuje, że jest inny, że społecznie odstaje. I nikt, ani ja, ani psycholog czy psychiatra nie umiemy go przekonać, że ma mocne strony i jak bardzo jest wartościowym Ludzikiem.  Nie ma chyba większego bólu, niż ból serca matki...Z kasą się nie przelewa, ale mamy na to czy na tamto. Uważam, że mam naprawdę dużo w życiu. Głównie duszę i serce, któremu do szczęścia niewiele potrzeba. Cieszę się, że mam taką łaskę, że drobnostki podnoszą mnie na duchu i pozwalają wstać. Czyjeś słowa, muzyka, okruchy wspomnień. Umiejętność zachwytu światem, nawet najmniejszą kroplą deszczu, najmniejszym żyjątkiem. Dzięki Bogu widzę to samo u Marysi.. Pamiętam gdy miała sześć lat i usypiałam ją wieczorem, a ona nagle wyskoczyła z łóżka jak oparzona : Mamuś patrz jak pięknie wyglądają te krople deszczu na szybie. W tym roku na wczasach byliśmy na zachodzie słońca, chciałam jej pokazać muszelkę, a Ona stojąc przodem do słońca, z dłońmi splecionymi pod brodą jak do modlitwy odpowiedziała tylko: nie mogę stracić tego momentu  gdy znika całkiem słońce, jest wtedy tak pięknie. To wszystko kotwice, pomagające utrzymać łódź w pożądanym miejscu, podczas burzy. Ludzie, których spotkałam na mojej życiowej drodze...Te wszystkie chwile, piękne i ulotne jak motyle, ale ich obraz zostaje na zawsze wyryty w moim sercu...Nie narzekać, nie rozdrabniać na jeszcze drobniejsze niż się da, nie grzęznąć w błocie. Nie spalać się by osiągnąć tu na ziemi wszelkie materialne dobra. Żyć tak , jakby każdy dzień był ostatni. I co wtedy? Co zabrałbyś do trumny? Ja nie wezmę ani domu, ani telewizora, ani żadnych dóbr materialnych. Za to wezmę dużo więcej: żywe obrazy ludzi, których wciąż kocham choć nie wszystkich mam obok., czyjeś "Alka", czyjeś "słoneczko", ciepły deszcz w 1996 roku, pierniki przysłane od Przyjaciela  z  z Torunia, białe piórko, które znalazłam trzy lata temu na plaży, piosenki przy, których mam gęsią skórkę, obraz komety który od lat mam w głowie, sierpniowy widok nieba w Białym Kościele, lody jedzone palcami i szwendanie się ,  teksty piosenek - zaledwie kilka słów, które tak pięknie brzmią, że mogę słuchać ich  w nieskończoność. ....Festiwale Ryśka i Rawy Blues, koncerty, wykradane chwile dla siebie, kawa o brzasku, napisane wiersze....A Ty masz taka listę?Jeśli nie to sobie zrób, zobaczysz jak wiele piękna jest w  Twoim życiu.

***

Przedwczoraj szłam z córeczką ( 8,5 l ) na zakupy, zapytała:
- Mamusiu starczy nam na dwie gałki lodów?
- Tak Kotku.
- A Ty też sobie  kupisz?
- Nie kochanie, nie mam tyle pieniążków.
- A czy na dwie gałki w jednym wafelku potrzeba tyle samo  pieniążków co na po jednej gałce w dwóch wafelkach?
- Tak, a chciałaś dwa lody?
- Nie, chciałabym  jedną gałkę dla Ciebie i jedna dla siebie.Bo fajnie jest jeść lody razem z Tobą....

Ale taka chwila  potrafi dodać siły....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz